Kolor ma moc. Co mówią o Tobie kamienie w Twojej biżuterii
Pewnie znacie to uczucie – stoisz przed szkatułką z biżuterią i zastanawiasz się: „Co dzisiaj na siebie włożę?”. I nagle wzrok pada na te kolczyki z zielonym kamieniem, które dostałaś od mamy, albo na naszyjnik z głębokim niebieskim szafirem. Wybierasz je nie tylko dlatego, że pasują do bluzki. Jest w tym coś więcej, prawda? Może nawet nieświadomie czujesz, że właśnie tego koloru dzisiaj potrzebujesz.
Kolory kamieni szlachetnych fascynują ludzi od tysięcy lat. I wcale nie chodzi tu o jakieś mistyczne nonsensy – choć przyznam, że sama czasem lubię zagłębić się w takie opowieści przy wieczornej herbacie. Chodzi raczej o to, że kolory rzeczywiście na nas działają. Wpływają na nasze samopoczucie, nastrój, a nawet to, jak postrzegają nas inni. A kiedy ten kolor jest zamknięty w pięknym kamieniu, który nosimy blisko ciała? Cóż, to dopiero staje się interesujące.
Czerwień – dla odważnych i zakochanych
Zacznijmy od koloru, który nie pozwala przejść obojętnie. Rubiny, granaty, czerwone korale… Moja przyjaciółka Kasia zawsze nosi swój pierścionek z rubinem, kiedy ma ważne spotkanie biznesowe. „Dodaje mi pewności siebie” – mówi. I ma w tym dużo racji.

Czerwień to kolor pasji, energii i życiowej siły. W kulturze nie bez przyczyny kojarzy się z miłością – ale też z odwagą i determinacją. Rubiny przez wieki uznawano za kamienie władzy, nosili je królowie i wojownicy. Dziś? Możesz je nosić Ty, kiedy potrzebujesz poczuć tę wewnętrzną moc.
Zieleń nadziei i równowagi
Kiedyś myślałam, że zielone kamienie to nudne kamienie. Jak bardzo się myliłam! Szmaragdy – te prawdziwe, głębokie, intensywnie zielone – to absolutna klasyka elegancji. Kleopatra podobno była nimi obsesjonalnie zakochana. I rozumiem ją.
Zielony to kolor natury, odnowy, równowagi. Kiedy czujesz się przytłoczona światem, załóż coś zielonego. Ja mam prostą bransoletkę z małymi jadeitami i zakładam ją zawsze, kiedy potrzebuję „wrócić do siebie”.
Perydoty – te bardziej żółtozielone kamienie – są czymś na kształt zielonego, ale w letniej, radosnej wersji. Są jasne, pełne energii, ale nie w ten nachalny sposób jak czerwień. To taka delikatna motywacja do działania.
Błękit spokoju – szafiry, akwamaryny i co tam jeszcze
Niebieskie kamienie to moja osobista słabość. Może dlatego, że jestem osobą, która potrzebuje dużo spokoju w życiu, a niebieski właśnie to daje. Szafiry – te klasyczne, królewskie kamienie – kojarzą się z godnością i mądrością. Nie bez powodu Kate Middleton nosi pierścionek zaręczynowy z szafirem, który wcześniej należał do księżnej Diany.
Ale jest w niebieskim kamieniach coś jeszcze. Akwamaryn, na przykład. Ten jaśniejszy, jakby wodny odcień błękitu przypomina o lecie nad morzem. Biżuteria z akwamarynem daje mi uczucie lekkości, jakby ktoś zdejmował z ramion ciężar codziennych zmartwień. Podobno mają pomagać w komunikacji i wyrażaniu uczuć – a skoro już mówimy szczerze, kto z nas nie potrzebuje czasem pomocy w mówieniu o tym, co czuje?
Turkusy to z kolei osobna historia. Mają w sobie coś bardziej ziemskiego, autentycznego. Może dlatego, że są używane w biżuterii od tysięcy lat przez różne kultury – od Indian po starożytnych Egipcjan.
Fiolet – kolor królewskiej tajemnicy
Ametysty. Och, te ametysty. Fioletowy kolor zawsze był zarezerwowany dla arystokracji, bo purpurowy barwnik był kiedyś droższy niż złoto. Dziś ametysty są bardziej dostępne, ale wciąż noszą w sobie tę aurę wyjątkowości.

Fiolet ma w sobie coś mistycznego. Jest mniej oczywisty niż inne kolory, bardziej skomplikowany. Łączy w sobie energię czerwieni ze spokojem błękitu. Nosiłam kiedyś ametystową broszkę przez cały trudny miesiąc w pracy i szczerze mówiąc – nie wiem, czy to przypadek, ale przetrwałam go z większym spokojem niż zwykle.
Słoneczny żółty i pomarańczowy
Cytrynów i pomarańczowych szafirów często się nie docenia. A szkoda! Te kamienie są jak małe kawałki słońca, które możesz nosić przy sobie. Idealnie sprawdzają się jesienią i zimą, kiedy brakuje nam naturalnego światła.
Żółty to kolor optymizmu, radości, energii intelektualnej. Bursztyn – który technicznie nie jest kamieniem, tylko skamieniałą żywicą – ma coś ciepłego, kojarzącego się z dobrymi wspomnieniami. Moja babcia nosiła bursztynowe korale i gdy je teraz zakładam, mam wrażenie, jakby trochę jej ciepła było wciąż w nich zamknięte.
Różowy – nie tylko dla romantyczek
Kwarc różowy przez długi czas miał łatkę „kamienia dla naiwnych romantyczek”. Kompletna bzdura. Różowy to kolor czułości – też wobec siebie samej. Morganity, różowe szafiry, różowe turmaliny – wszystkie one mają w sobie delikatność, która wcale nie oznacza słabości.

Sama przez lata unikałam różowej biżuterii, bo myślałam, że to „nie dla mnie”. Aż pewnego dnia dostałam w prezencie pierścionek z kwarcem różowym i zaczęłam go nosić. I wiecie co? Poczułam się bardziej… kompletna. Jakby ten kolor przypominał mi, że nie muszę być twarda i nieczuła, żeby być silna.
Co wybrać dla siebie?
Nie ma złych wyborów, jeśli chodzi o kolor kamieni. Możesz kierować się symboliką, możesz wybierać intuicyjnie, możesz po prostu brać to, co Ci się podoba. Bo ostatecznie to nie kamień ma moc – Ty ją masz. Kamień jest tylko pięknym przypomnieniem o tym, kim jesteś lub kim chcesz być.
Ja sama mam w szkatułce całą tęczę kamieni i wybieram je zależnie od dnia, nastroju, sytuacji. Czasem potrzebuję czerwonej odwagi rubinu, innym razem błękitnego spokoju szafiru. A czasem po prostu zakładam te kolczyki, bo pasują do sukienki.
I wiecie co jest najlepsze? Możesz nosić kamienie w każdym kolorze tęczy i być przy tym sobą. To chyba najpiękniejsza magia kolorów – że pozwalają nam być wielobarwnymi, złożonymi, fascynującymi. Dokładnie takimi, jakimi jesteśmy naprawdę.



Opublikuj komentarz